Przetrwanie - czy The Division 2 ponownie zaoferuje najciekawszy survival i battle royale w historii?

Zanim wybuchło szaleństwo o nazwie PUBG, rok  wcześniej dodatek Przetrwanie do The Division pokazał wszystkim bezcelowym survivalom pokroju DayZ, jak powinna wyglądać gra, w której trzeba martwić się o zimno, pragnienie, głód i zbieranie złomu. Szwedzi dali nam przy okazji najbardziej oryginalną i najbardziej klimatyczną wersję battle royale, wprost stworzoną dla graczy lubiących fabularne, singleplayerowe doświadczenie rozgrywane w swoim tempie i na swoich zasadach. Na nieszczęście, dodatek Przetrwanie ukazał się w najgorszym możliwym momencie i formule, przez co mało kto miał okazję go wypróbować. Nie wyobrażam sobie jednak The Division 2 bez trybu Survival !

Przetrwanie miało wyjątkowego pecha. Najlepszy element gry Tom Clancy’s The Division wydano jako płatne DLC - osobno lub w przepustce sezonowej - i to w momencie, gdy tytuł wstawał z kolan po serii nieprzemyślanych patchy i ogłoszeniu przez samych twórców, że The Division przestało być grywalne. Jak po czymś takim zachęcić ludzi, by nie tylko wrócili do gry, ale i wydali jeszcze więcej pieniędzy na zwykły kolejny tryb rozgrywki, bez żadnej realnie nowej zawartości? No właśnie…

Survival DLC nie otrzymał ani należytej uwagi, ani powszechnego uznania czy godnej bazy graczy. Utknął na zawsze w cieniu wcześniejszych problemów The Division, choć tam gdzie udało się go zrecenzować, opinie były zawsze pełne pochwał, a ewentualne oceny od ósemki w górę. To chyba jedna z bardziej niedocenionych pozycji tej generacji. Szwedom udało się stworzyć najbardziej klimatyczne i oryginalne battle royale na rynku oparte na fabularnej historii i konkretnym zadaniu, w którym na dodatek można, ale nie trzeba zabijać innych graczy.

Multik jak kampania single player
Jeszcze przed startem gry dokonujemy wyboru, czy chcemy zagrać w trybie PvE czy PvP. W tym pierwszym również spotkamy innych graczy, ale nie można z nimi walczyć. Zamiast tego mogą podbierać nam łupy sprzed nosa, ale równie dobrze pomóc w walce czy wskrzesić swoją apteczką, gdy padniemy. I najlepsze jest to, że nadal to robią! Czasem dochodzi do naprawdę emocjonujących momentów, gdy ktoś błaga nas o pomoc, albo gdy przypadkowy towarzysz, który pomógł wielokrotnie, pada nagle w ostatniej sekundzie przed odlotem, a my nie mamy już zapasów, by mu pomóc i musimy zostawić martwego.

W trybie PvP dochodzi jeszcze klasyczna rywalizacja z ludźmi, ale dzięki temu, że celem gry nie jest zostanie ostatnim na mapie tylko ucieczka z niej, możliwość konfrontacji z innymi jest tylko dodatkowym zagrożeniem. Dodaje nutki niepewności po wykryciu jakiegoś gracza, wprowadzając do całej mapy zasady panujące w Dark Zone - Strefie mroku. Dzięki temu jednak, że każdy rozpoczyna rozgrywkę od zera i najsłabszych broni, szanse na wyrównaną walkę są o wiele większe, niż w klasycznym endgamie.

Ciągle można spotkać dobrą duszę.

Klimat i autentyczność

Survival w The Division zaciera granicę pomiędzy rozgrywką single player i wieloosobową. Łączy klasyczne starcia PvP z klimatyczną historią misji fabularnej. Scenariusz oraz mechaniki rozgrywki w genialny, niezwykle naturalny i autentyczny sposób podkręcają tempo akcji, zmuszając nas do działania, i to bez potrzeby zmyślania jakichś głupich barier z prądem czy pierścieni ognia.

Nasz śmigłowiec rozbija się gdzieś na obrzeżach Manhattanu. Budzimy się bez ciepłej odzieży, zakażeni sepsą, z samym pistoletem i mamy godzinę, by znaleźć antybiotyki oraz dotrzeć do śmigłowca, zanim stracimy zdolność działania. Lądowisk bronią silni przeciwnicy, więc warto stworzyć lub znaleźć odpowiedni sprzęt do walki. Na dworze minus 20 stopni, więc trzeba też szukać jakieś czapki i kurtki. Dokąd pójdziemy, jak długo, na które lądowisko - to zależy tylko od nas.
Helikopter i timer odliczania - tyle wystarczyło, by dostarczyć nam kawał realistycznej, trzymającej w napięciu misji, która zawsze przebiega nieco inaczej.

Zimno... Jeszcze pięćdziesiąt dwie minuty walki...

Jesteśmy trochę jak Snake Plissken w Ucieczce z Nowego Jorku. Tak samo zerkamy na zegarek, ile nam zostało jeszcze czasu aż trucizna - ups, wirus - weźmie górę, tak samo chcemy wypełnić swoje zadanie i uciec z Manhattanu. Klimat całości jest naprawdę niesamowity, budowany przez pogrążone w ciemności i mgle miasto w czasie śnieżnej burzy oraz melancholijną muzykę, podkręcającą tempo jedynie w czasie strzelanin.

Na koniec czeka nas jeszcze starcie z frakcją Łowców - najlepszą sztuczną inteligencją w historii gier komputerowych. Krótko po premierze dodatku, na facebookowej grupie The Division pojawiały się pytania:

"Czy Hunterzy to gracze czy sztuczna inteligencja?"

Autorzy dali im te same animacje, co postaciom graczy. Łowcy atakują agresywnie, gdy siedzimy za osłoną, zmieniają pozycje, a gdy strzelamy - nie wstawiają nawet czubka głowy zza swojej bariery. Co więcej - przy końcówce paska zdrowia odpalają swoje apteczki - tak jak zawsze robimy to my. Z czasem oczywiście można było nauczyć się z nimi skutecznie walczyć, ale emocje towarzyszące podczas pierwszych spotkań trudno zapomnieć.

Zmarnowana szansa
Największą wadą trybu Przetrwanie jest chyba brak należytego wsparcia i rozwijania ze strony twórców. Można było po pierwsze rozdać go po jakimś czasie za darmo. Po drugie - dodawać jakieś inne zadania po drodze, więcej możliwości spotkań z Hunterami, więcej losowych elementów, zamienić miejsca startu i ucieczki, dodać porę dzienną - ale nic z tego nie weszło do gry. Autorzy poprawili nieco mega nudny dodatek Podziemia, ale przy dobrze ocenianym Przetrwaniu spoczęli trochę na laurach.

“I would love to see Survival in The Division 2”

Nadchodząca premiera drugiej części The Division pozostawia pytanie - czy tryb Przetrwanie będzie od początku elementem składowym nowej gry? Rezygnacja z niego byłaby trochę strzeleniem sobie w stopę. Nie po to tworzy się nową wersję produktu, by nie uwzględnić w nim jego największej zalety.

Jak dotąd twórcy nie pisnęli ani słowem o Przetrwaniu, ale w czasie testów beta widać było w naszej bazie śmigłowiec gotowy do startu. Czy biorąc pod uwagę identyczny patent w niedawno wydanym Far Cry: New Dawn, jest to środek transportu zabierający nas do zupełnie odrębnej aktywności poza otwartą mapą? Tutaj pierwszym skojarzeniem jest zapowiedziany dawno temu rajd na waszyngtońskim lotnisku, ale The Division 2 potrzebuje trybu rozgrywki, w którym świetnie odnajdą się również i samotni gracze. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, by do wyboru był i rajd, i survival.

The Division 2 bez trybu Przetrwanie będzie trochę jak nowo otwarta restauracja McDonald, w której zamiast Big Maca i taniego cheesburgera, serwuje się wegańskie Hot-Dogi z tofu. Jak koncert Stonesów bez Satisfaction na końcu. Youtuber SkillUp niedawno zapytał twórców wprost: “Czy będzie Przetrwanie w The Division 2?” W odpowiedzi usłyszał: “Bardzo chciałbym, żeby było”. Co kryło się za tym dyplomatycznym wykrętem od konkretów? Przekonamy się już za kilka dni!

 
DM
10 marca 2019 - 20:08